Pamiętam, że jako dziecko nieraz patrzyłam w niebo i przyglądałam się chmurom, albo zbierałam różne kwiatki i suszyłam je, a potem wklejałam do zeszytu wyobrażając sobie, że to są moje botaniczne odkrycia. Pamiętam też robienie takich widoczków wykopanych w ziemi. Najpierw szukało się skarbów, czyli kwiatków, szkiełek, kawałka czegoś co połyskuje. Z tego układało się kompozycję i przykrywało małym szkiełkiem. Zasypany widoczek był sekretem i pokazywało się go tylko niektórym wtajemniczonym osobom/dzieciakom. Atmosfera tej zabawy była podniosła, zawierała coś z alchemii. Wspaniałe było to, że podczas przygotowań do robienia samego widoczku należało szukać, wypatrywać. Zabawa niezwykle pochłaniała moją wyobraźnię. Na pewno byłam wtedy bliżej ziemi, nie tylko fizycznie, ale też mentalnie. Czy Ty też robiłaś widoczki?
#wrażliwość #widoczek #szczyptaciszy.com