Jakiś czas temu oglądałam w telewizji program o różnych ciekawych miejscach Europy. Szczególnie ciekawe były dla mnie przytaczane tam anegdoty. W pewnym momencie była wzmianka o średniowiecznej tradycji, która była kultywowana w pewnym francuskim mieście. Otóż tam raz w roku rzucano z wieży żywe koty. Ten, kto złapał takiego kota (a wiele nie zostało złapanych) mógł liczyć na powodzenie i szczęście w najbliższym roku. Rozbolała mnie głowa. Postanowiłam znaleźć jakąś informację o tym w internecie i natrafiłam na ten artykuł. Zawiera też opisy innych rytuałów związanych z kotami. Uprzedzam – artykuł zawiera brutalne treści.
Autor: Roman Sidorski Średniowiecze. Kot. Najbardziej znienawidzone zwierzę w dziejach.
Niełatwe było w dawnych wiekach kocie życie. Nie dość że to psy żyły w lepszej komitywie z człowiekiem, to jeszcze futro z dachowca uznawano za niezły zamiennik króliczego. Jakby tego było mało, ludzie średniowiecza wymyślili sobie, że kot to diabeł lub czarownica w przebraniu. A czary to była już poważna sprawa. Skoro wystarczały do skazania człowieka na okrutną śmierć, to cóż dopiero powiedzieć o zwierzęciu?
Nieprzypadkowo ofiarami nagonki uczyniono właśnie koty. Bezszelestny chód, nocny tryb życia, widzenie w ciemności, stereotyp już w średniowieczu wiążący je ze starszymi i samotnymi kobietami. Dla potwierdzenia demonicznej natury zwierzaka wskazywano nawet na… świecące oczy. Przesądy powstałe w średniowieczu w zachodniej Europie przetrwały aż do początków XIX wieku.
Jak obronić się przed kotem?
Wierzono, że w kotach drzemie zło, a przez to mogą być wykorzystywane w ramach plugawych rytuałów magicznych. W „Historii Kotów” autorstwa Madeline Swan czytamy m.in. o szkockiej czarownicy Agnes Thompson, która w 1590 roku przyznała się na torturach do wywołania sztormu. W tym celu:
„Wzięła kota, ochrzciła go, po czym do wszystkich członków zwierzęcia przywiązała główne części ciała nieżywego człeka oraz kilka stawów jego. Kolejnej nocy rzeczonego kota wyniosły na środek morza wszystkie czarownice, co żeglować potrafiły rzeszotem lub sitem, podobnie jak wyżej wspomniany.
Tak oto kot znalazł się nieopodal Leith w Szkocji. Następnie zerwał się taki sztorm, że gorszego nigdy wcześniej nie widziano”.
Agnes miała być jedną z wielu czarownic, które zebrały się jakoby na sabacie w North Berwick i zdecydowały się m.in. zatopić wspomniany wyżej statek, na którym płynął król Szkocji Jakub VI Stuart z małżonką. Monarcha przeżył, ale rzekomym wiedźmom to nie pomogło – wszystkie skazano na śmierć.
Nic zatem dziwnego, że unikano tak niebezpiecznych zwierząt, a nawet aktywnie je tępiono. Prześladowania dotknęły przede wszystkim koty czarne. W efekcie to umaszczenie jest dzisiaj stosunkowo rzadkie.
Jak najlepiej uchronić się przed urokiem rzuconym przez wiedźmę pod postacią kota? Okaleczyć go! Uważano, że kot z połamaną nogą, obciętym ogonem czy opalonym lub wyrwanym futrem traci moc i nie może brać udziału w sabacie. Niejednemu kotu złojono skórę w nocy, by rankiem odkryć siniaki na ciele kobiety podejrzewanej o czary…
Kocia muzyka – kocie tortury
Torturowanie kotów było też zwyczajną rozrywką popularną w całej nowożytnej Europie. I trzeba powiedzieć, że nasi przodkowie wykazywali się dużą pomysłowością w zadawaniu bólu Bogu ducha winnym futrzakom.
Określenie kocia muzyka nie wzięło się wcale od hałasów harcujących swobodnie dachowców, lecz wiązało się z grą na tzw. kocich organach. Zamykano powiedzmy dwadzieścia kotów w drewnianych pudełkach, z których wystawały tylko ogony.
Do ogonów tych przywiązywano sznurki i ciągnięto za nie za pomocą specjalnych klawiszy, co wywoływało przeraźliwe miauczenie męczonych zwierząt. Taki „koncert” urządzono np. w Brukseli w 1547 roku na cześć samego cesarza Karola V Habsburga (1500–1558). Bywało też, że sznurki zastępowano kolcami wbijającymi się w ciała kotów.
A to dopiero początek. W Burgundii nie trudzono się konstruowaniem „organów” i po prostu ręcznie wyrywano kotom futro. Działo się tak w pełnych kakofonii karnawałowych pochodach, które służyły wykpiwaniu zdradzanych mężów. Koty miały tego pecha, że oprócz czarów kojarzyły się ludziom również z seksem…
W Ypres we Francji co roku urządzano festyn, w czasie którego zrzucano koty z wieży. Zwierzęta rozbijały się o bruk ku uciesze gawiedzi, ale radość przynosiły również te, które przeżyły. Zwiastowało to urodzaj.
W dzień św. Jana Chrzciciela (24 czerwca) Francuzi praktykowali inny rytuał. W nadziei na zapewnienie sobie powodzenia wrzucali do ognia wszystko, co miało ich zdaniem magiczne właściwości – głównie koty. W Saint Chamond uganiano się po mieście za podpalonymi futrzakami. W innych częściach kraju palono je na stosach całymi tuzinami lub przywiązywano do ozdobnych słupów i również podpalano.
We francuskim Semur w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu dzieci opiekały koty nad ogniskami. W Aix-en-Provence Boże Ciało było okazją do podrzucania kotów tak wysoko, by zabijały się, uderzając o ziemię. W Londynie okresu reformacji protestancki tłum ogolił pewnego razu kota w taki sposób, by przypominał księdza. Następnie ubrano zwierzę w szatę udającą ornat i powieszono.
Zagadnienie krótko podsumował historyk Robert Darnton. „Przykłady można by mnożyć, ale wypływający z nich wniosek byłby jeden: nie było nic nadzwyczajnego w rytualnym zabijaniu kotów” – stwierdził.
Koniec prześladowań
Znęcanie się nad kotami ustało w XIX wieku. W Ypres dopiero w 1817 roku zrezygnowano ze zrzucania kotów z wieży. Jak pisze wspomniana już Madeline Swan:
„Obecnie co trzy lata odbywa się w mieście Festiwal Kotów. Zamiast żywych zwierząt na karnawałowych platformach występują wielkie kocie kukły różnych kształtów.
Festiwal odwzorowuje symboliczne palenie czarownic, czemu towarzyszą pokazy sztucznych ogni. Jest to dość osobliwy sposób na ukazanie skrajnych opinii na temat kota oraz upamiętnienie bolesnego okresu prześladowań z przeszłości”.
Pozostaje cieszyć się, że okrucieństwo wobec zwierząt, nie tylko zresztą kotów, jest dziś powszechnie potępiane. Jeszcze nie tak dawno było zupełnie odwrotnie…
Bibliografia
- Robert Darnton, Wielka masakra kotów i inne epizody francuskiej historii kulturowej, PWN, Warszawa 2012.
- Madeline Swan, Historia kotów, Znak Horyzont, Kraków 2015
- L. A. Yeoman, North Berwick witches (act. 1590–1592), [w:] Oxford Dictionary of National Biography, Oxford University Press 2004.
Historie makabryczne. Nie wiem co powiedzieć. Może tylko dodam, że dziękuję wszystkim osobom, które wykazują wrażliwość na ich los.
#koty #krzywdazwierząt #blogszczyptaciszy.com