Jako dziecko nie miałam kłopotu z praktykowaniem uważności. Gdy coś robiłam pochłaniało mnie to bez reszty, rzecz jasna poza odrabianiem lekcji:). Każda zabawa była ekstra – tak się wtedy mówiło. Za bardzo nie pamiętam bym nudziła się.
Często chodziłam boso. Nie myślałam o tym, że będę miała brudne stopy. Nie myślałam o tym, że potrzebuję doznań, które dodadzą mi energii. Teraz na pewno nie jestem spontaniczna. Co więcej, jeśli chcę zrobić coś wspierającego dla siebie najpierw muszę to zaplanować, a potem wykazać się konsekwencją, żeby zrealizować swój plan. Ale opłaca się pokonać wewnętrzny opór:) Najlepiej lubię tzw. nieformalną praktykę uważności, czyli robiąc rzeczy, w których jestem bardziej tu i teraz. To mogą być całkiem zwyczajne działania, jak zajmowanie się kwiatami, sprzątanie (raczej porządkowanie czegoś, bo sprzątanie mnie nudzi), spacer – o ile nie odbywają się w poczuciu wewnętrznej presji. Takie chwile są dla mnie leczące, szczególnie świadome bycie w kontakcie z naturą daje mi odprężenie, oddech od cywilizacji. Mam nadzieję, że po przeprowadzce do nowego miejsca będę nie tylko chodziła boso, ale też uprawiała kąpiele leśne. Kojąco działają fitoncydy – to odpowiedniki antybiotyków wytwarzanych przez bakterie, grzyby i porosty. Te naturalne związki chemiczne są częścią systemu obronnego drzew, które wytwarzają je, żeby ochronić się np. przed owadami. Największymi producentami owych związków obecnych w różnych olejkach eterycznych są drzewa iglaste. Puszcz Biała głownie składa się z lasów sosnowych. Mam szczęście:)
A co dla Ciebie może być nieformalną praktyką uważności?
#uważność #fitoncydy #kąpielleśna #szczyptaciszy.com